Kliknij tutaj --> 🐴 7 lat związku bez ślubu
Podsumowując: kredyty hipoteczne nie są zarezerwowane wyłącznie dla małżeństw. Co więcej – małżonkowie wcale nie mają większych szans na zaciągnięcie kredytu hipotecznego niż osoby w związku nieformalnym. Obecnie nie ma problemu, by zaciągnąć kredyt hipoteczny z partnerem lub partnerką.
Wybierz śmieszne życzenia na rocznicę ślubu dla męża i zobacz jak wywołują uśmiech na jego twarzy. Dużo zdrowia – „aż do bólu”, słodkiego życia jak truteń w ulu, samych pomyślnych w życiu zdarzeń, realizacji najskrytszych marzeń! W dążeniu do celu wytrwałości, a od najbliższych dużo miłości. *******. Gwiazdki z
Zapamiętaj mnie Niezalecane na współdzielonych komputerach. Zaloguj się. Nie pamiętasz hasła? Zaloguj z 1Login od WP
20 rocznica ślubu nazywana jest też porcelanową. Określenie to nadane zostało dopiero w XX wieku. Wymyśliła je amerykańska pisarka Emily Post, autorka noweli, zabawnych dzienników z podróży oraz artykułów dotyczących zasad savoir vivre'u. Wiedziała, że już w przeszłości 25 rocznicę ślubu nazywano srebrną, a 50 – złotą
W związku z tym, w przypadku rozważania ślubu w dzień powszedni możemy poprosić księdza o udzielenie dyspensy, czyli zwolnienie od przepisów prawa kościelnego. Jednak jeśli rozważacie ślub w piątek doradzamy zamienić kolejność i przed rezerwacją sali udać się w pierwszej kolejności do księdza.
Tous Les Site De Rencontre 100 Gratuit. aniaslu Administratorka czyli ja tu rządzę ;) #181 no to świetnie. A od czego jest uzależnione to, że jednej się zwraca uwagę jak dziecku przy obcych, a drugiej pisze wiadomość? Tak, wiem. Nikt mnie nie zmusza, żebym tu zaglądała. Ciekawe jest to, że jak się ktoś uniesie, bo podrażniło go takie czy inne zachowanie drugiej osoby, to co jakiś czas odzywa się jakiś moderator czy administrator i grozi palcem. Ciekawe jest też to, że od tego czasu kiedy tu zaglądam, przeczytałam masę okropnych słów od różnych użytkowników i nigdy się najwyższa władza nie pofatygowała, żeby kogoś upomnieć. Tak, wiem, macie prawo stosować sobie tylko znane zasady. Tylko proszę potem nie kreować się na przyjazne miejsce, bo od miejsc typu kafeteria czy różni się momentami BB tym, że tu wiadomo, kto ma dostęp do panelu. Jeśli są sytuacje, w których czujesz się atakowana lub zraniona - napisz do mnie. Nie wszystkie wątki jestem w stanie śledzić na bieżąco. Rozumiem, że niektóre wpisy mogą wkurzać, z różnych powodów. To czy forum BB jest przyjazne, czy nie, zależy w dużej mierze od tego w jaki sposób się ze sobą komunikują jego użytkownicy. Jeśli chcesz ze mną coś wyjaśnić poproszę na priva. I ja nie oceniam, czy jesteś lepszym, czy gorszym kwiatkiem, w ogóle Cię nie oceniam jako człowieka, jedyne co, to zwróciłam uwagę, że to co napisałaś było bolesne i niepotrzebne. Natomiast Ty oceniasz mnie cały czas, mówiąc o sympatiach, antypatiach, itd. Ostatnia edycja: 20 Styczeń 2022 reklama #182 Jeśli są sytuacje, w których czujesz się atakowana lub zraniona - napisz do mnie. Nie wszystkie wątki jestem w stanie śledzić na bieżąco. Rozumiem, że niektóre wpisy mogą wkurzać, z różnych powodów. To czy forum BB jest przyjazne, czy nie zależy w dużej mierze od tego w jaki sposób się ze sobą komunikują jego użytkownicy. Jeśli chcesz ze mną coś wyjaśnić poproszę na priva. I ja nie oceniam, czy jesteś lepszym, czy gorszym kwiatkiem, w ogóle Cię nie oceniam jako człowieka, jedyne co, to zwróciłam uwagę, że to co napisałaś było bolesne i niepotrzebne. Natomiast Ty oceniasz mnie cały czas, mówiąc o sympatiach, antypatiach, itd. rozmowa w kółko. Idę spać, to mi da więcej satysfakcji niż przepychanka w necie. #183 Uwierz mi, że osoba w takiej sytuacji ostatnią rzeczą jaką chce usłyszeć to wlasnie takie słowa. Każda z nas ma marzenia, aby być szczęśliwą, czasem spotykamy na swojej drodze złych ludzi i nie zawsze jest łatwo to wszystko zmienic, czasem nie ma po prostu determinacji i silnej woli. Nikt z właśnie woli nie chcę być z osobą ,która nie ma do nas szacunku i nie angażuje się w życie rodzinne, żadna nie chcę skończyć jako samotna matka z kilkumiesięcznym maluchem, dlatego ludzi się, że to wszystko się jeszcze zmieni. Ja wiem, że to ulotne marzenia, ale człowiek wierzy. samo się nic nie zmieni. Musicie same coś zrobić. Najlepiej spieprzajcie gdzieś daleko. Wladowalyscie się w toksyczne związki, które wysycają z Was chęć do życia i spełniania marzeń. Samotne matki radzą sobie lepiej niż nieszczęśliwe matki. Do dzieła! Gdzieś jest facet, z którym znajdziecie szczęście, tylko trzeba zakończyć kiepski związek, żeby go znaleźć. Samo się nic zmieni. Wasze życie jest w Waszych rękach. I życie Waszych maluchów też! #184 Gdyby to było takie proste, to mielibyśmy więcej samotnych matek. Najpierw trzeba mieć, gdzie się udać. Dodatkowo w głowie cały czas jest ten szczęśliwy czas i wiara, że to wróci. Tu tez nie ma typowej postu od początku wiedziala/czuła że tego ślubu może nie być. Nie znam ich i jestem daleka od oceniania tego, czy jest to powód do rozstania. #185 Gdyby to było takie proste, to mielibyśmy więcej samotnych matek. Najpierw trzeba mieć, gdzie się udać. Dodatkowo w głowie cały czas jest ten szczęśliwy czas i wiara, że to wróci. Tu tez nie ma typowej postu od początku wiedziala/czuła że tego ślubu może nie być. Nie znam ich i jestem daleka od oceniania tego, czy jest to powód do rozstania. Byłam w podobnym związku. Ciągnęło się to ponad 10 lat. Skończyło się rozwodem, którego początkowo bardzo nie chciałam. Z perspektywy czasu: nic lepszego nie mogliśmy zrobić. Bardzo mi pomogła terapia z psychologiem. Znam sytuację, dowiedziałam się jak z niej wyjść, skorzystałam i polecam innym #186 Bardzo Ci współczuje sytuacji ale tak jak moje przedmówczynie pisały, forum jawne, każdy może dołączyć do każdej rozmowy . A w temacie rozmowy, chciałabym Ci powiedzieć, że twój związek wszedł w relacje toksycznego związku a to jest popierdzielona i chora zarazem relacja. Zaraz będzie Ci rzygał,że wszystko jest Twoją winą, że wszystko przez Ciebie się kończy bo nie masz czasu na niego tylko na dziecko (nie doczytałam ale przyjmuje,że masz niemowlaka w domu) GDZIE TO POWINNO BYĆ LOGICZNE TAK? Zacznie Cię zdradzać a na sam koniec odejdzie a Ty będziesz sobie WMAWIAŁA , ŻE TO TWOJA WINA JEST ... Odbije się to i na Tobie i na dziecku bo nie będziesz w stanie funkcjonować, gdyż toksyczne związki STRASZNIE NISZCZĄ PSYCHIKĘ KOBIET . Uwierz mi, że lepiej być samotną matką niż tkwić w beznadziejnym związku. Piszę to dla dobra Twojego i Twojego dziecka. Owszem musisz patrzeć na SIEBIE i mówić sobie to JA JESTEM NAJWAŻNIEJSZA bo tak jest ale pamiętaj,że masz dziecko,które odczuwa Twoje złe emocje itd. #187 Zacznie Cię zdradzać a na sam koniec odejdzie a Ty będziesz sobie WMAWIAŁA , ŻE TO TWOJA WINA JEST . Co ty pie*dolisz #188 Co ty pie*dolisz co Ty pier****sz znam takie przypadki i chore związki. ostrzegam tylko #189 co Ty pier****sz znam takie przypadki i chore związki. ostrzegam tylko To, że facet nie chcę się hajtac i nie pomaga przy dziecku nie znaczy, że zaraz kogoś zdradzi. Mój facet jest taki, a nie inny, ale wiem, że nigdy by mnie nie zdradził i nie jest to żadna toksyczna relacja, po prostu rozminelismy się na pewnych etapach i tyle. reklama #190 To, że facet nie chcę się hajtac i nie pomaga przy dziecku nie znaczy, że zaraz kogoś zdradzi. Mój facet jest taki, a nie inny, ale wiem, że nigdy by mnie nie zdradził i nie jest to żadna toksyczna relacja, po prostu rozminelismy się na pewnych etapach i tyle. Owszem ale skoro chciał dziecko to jego obowiązkiem jest jego wychowanie i zajmowanie się Nim . Z tym,że jak dziewczyna ucieka do rodziców z dzieckiem to raczej nie jest normalne.
Hej Dziewczyny Chciałabym zapytać Was co o tym myślicie bo nie wiem już kogo mam o to męczyć. Od jakiegoś czasu zastanawiam się ile trzeba być razem żeby myśleć o ślubie? Jestem z moim Piotrkiem prawie rok, jest nam niesamowicie dobrze, dogadujemy się bez słów, spotykamy się niemal codziennie. Mamy za sobą zarówno piękne dni jak i te gorsze, podczas choroby najlepiej widać było że rzucało się wszystko żeby dać wsparcie chociażby poprzez bycie obok. Nie ma dnia kiedy nie mówimy sobie "kocham cię". No i wiadomo znamy swoje wady i czasem wytykamy to sobie jak się kłócimy (co zdarza się niesamowicie rzadko) ale przecież nikt nie jest idealny. Nie ma nikogo kto nie miałby wad albo zmieniłby się tak żeby nie mieć tych wad. Czy to że myślę intensywnie o tym żeby pójść z nim do ołtarza jest czymś dziwnym po roku bycia razem? Nie mówię o tym żeby już jutro siadać i planować wesele ale o tym że chciałabym wziąć ślub np w naszą 2 rocznicę. Czy to naprawdę tak szybko ? Przecież jeśli wiemy co do siebie czujemy to po co czekać? Co o tym myślicie?? Mariolowa 317•3 lata temu Według mnie jest to sprawa indywidualna. My byliśmy pewni siebie od razu, zaraz po Poznaniu i już wtedy mogliśmy brać ślub, gdyby nie nasz młody wiek i fakt, że chodziliśmy do szkoły. Maz oświadczył mi się rok po pierwszej rocznicy związku. Ślub wzięliśmy po 4,5 roku od zaręczyn (czyli roku związku). W styczniu minęło nam 10 lat razem, a w lipcu będzie 5 lat po ślubie. Nie da się wskazać dobrego momentu na ślub. DLa jednych jest to kilka miesięcy, dla innych kilka lat. Ja wyszłam za mąż po 9 latach bycia razem, ale gdy zaczęliśmy ze sobą być byłam w liceum, więc chcieliśmy skończyć studia, ustabilizować się. Mam wiele koleżanek, które były w związku od liceum kilka lat, nagle zrywali, poznały kogoś nowego i po roku był ślub, a dzisiaj są szczęśliwymi mamami maluszków. Jeśli czujesz, że to to, to nie ma problemu. Nie liczy się ilość, ale jakość. Dzisiaj trudno stwierdzić, ile związków przetrwa, nie wiem, czy praktyczne znaczenie ma to, ile było się razem przed ślubem. Wydaje mi się, że Kobiety myślą o tym dużo intensywniej niż faceci i że ogólnie nam bardziej zależy niż im. My zakochujemy się dosyć szybko a im potrzeba czasu i się nie spieszą. Chyba taka jest większość facetów. Co do tego kiedy brać ślub to chyba kiedy obydwoje jesteście na to gotowi i nie ma co przymuszać drugiej osoby, bo niestety takie małżeństwa kończą się szybko. smiling95 912•3 lata temu Mariolowa • 3 lata temuWedług mnie jest to sprawa indywidualna. My byliśmy pewni siebie od razu, zaraz po Poznaniu i już wtedy mogliśmy brać ślub, gdyby nie nasz młody wiek i fakt, że chodziliśmy do szkoły. Maz oświadczył mi się rok po pierwszej rocznicy związku. Ślub wzięliśmy po 4,5 roku od zaręczyn (czyli roku związku). W styczniu minęło nam 10 lat razem, a w lipcu będzie 5 lat po ślubie. Jak pięknie to życzę kolejnych szczęśliwych lat razem Powiem tak znam takie pary,które spieszyły się do ślubu i na dobre,to im nie ślub i szybki prawda,to sprawa indywidualna,ale tak sobie myślę,że nie ma co się dać sobie czas na lepsze poznanie siebie i jakieś mówię,to całkiem jak moi znajomi,koleżanki z klasy chcieli ślub,bo się tak kochają i są tak pewni,a po roku już byli po mi się,że w każdym związku jest taki super stan,kiedy chcesz coś ja osobiście wolę poczekać,bo jestem tego zdania co ma wisieć nie jeszcze kwestia mi się,że on też powinien tego koleżankę,która miała parcie na ślub i dziecko,a facet nie był gotowy i skończyło się tak,że mówię tego,żeby Cię zniechęcić,czy coś,ale wydaję mi się,że jesteście na pierwszym etapie związku,gdzie są motyle w brzuchu i tak ja osobiście dałabym sobie czas na rozwinięcie,bo ten pył się skończy i możecie się rozczarować. aporanek lata temu Ja jestem z moim chłopakiem 10 miesięcy i na chwilę obecną nie wyobrażam sobie brać ślubu w ciągu 2-3 lat. Chcę kiedyś wziąć go, ale kiedyś a nie już teraz. Poza tym chciałabym z nim zamieszkać przed ślubem i poznać jego nawyki. "Mieszkaliśmy" dwa tygodnie razem, bo nadarzyła się akurat okazja i strasznie dużo rzeczy mnie zaczęło irytować, całkiem inne funkcjonowanie to jest. Dodatkowo nie potrafiłabym brać kogoś tak na całe życie znając go głównie z tej sielankowej strony, przed taką poważną decyzją warto też przetrwać jakiś kryzys/kłótnię, bo później po pierwszej awanturze ludzie się rozstają, bo tak wygodniej, bo było idealnie a on/ona się zmienił/a. Takie jest moje zdanie w tym temacie. Ja już z doświadczenia wiem znaczy od strony koleżanek, że ''parcie'' na ślub kończy się rozwodem prędzej czy później. Znam 4 pary, które są po rozwodach i są to koleżanki z mojego bliskiego otoczenia i to właśnie one nalegały na ślub. Grunt to się dopasować i poznać od A do Z. No właśnie np zamieszkać razem. Chyba nie ma nic gorszego dla faceta jak taki spieszny ślub. Do tej decyzji trzeba dojrzeć we dwoje. Ja jestem ze swoim chłopakiem 10 lat i czy oświadczy się mi za 5, 10 lat czy w ogóle to nie przeraża mnie to. Szczerze ? Ślub mi nawet przez myśl nie przechodzi. Dla wielu osób jest to szok ale ja jestem szczęśliwa właśnie w takim związku . Dlatego ja uważam, że nie ma co się śpieszyć, niech chłopak dojrzeje do tej decyzji będzie pewny. Ja bym czekała cierpliwie . moniqueee 943•3 lata temu moim zdaniem nie ma określonego czasu, po jakim można wziąć ślub - każdy podchodzi do tego inaczej. Znam wiele osób, które były z kimś przez kilka ładnych lat i nie myślały o ślubie, a później spotkały kogoś i bach - okazało się, że to było to, ślub był dla nich oczywisty, są ze sobą razem i mają się super. najważniejsze to poznać się z każdej strony, tej lepszej i tej gorszej, a reszta już jakoś się ułoży. Musisz się upewnić czy ślub jest na pewno tym co chcesz, czy to nie jest przejściowy stan, porozmawiać ze swoim partnerem i zobaczyć jakie ma podejście. Tak czy siak, życzę Wam jeszcze więcej szczęścia i miłości Janettt lata temu Ja myślę, że nie ma co się spieszyć, a najlepiej w ogóle o tym nie myśleć. Ja ze swoim żyję już prawie 6lat na kocią łapę i jest nam dobrze, a pewnie gdyby namowy innych o ślubie doszły do skutku to pewnie by nam się posypało od razu. Myślę, że to trzeba czuć, ale nie pod wpływem chwili, ale naprawdę. Różnie się zdarza i wynikają różne oblicza po ślubie więc nie zawsze "warto" się hajtać, czasem lepiej poczekać. Więc na Twoje pytanie moim zdaniem nie ma odpowiedzi. Jest to zależne od ludzi, ich podejścia i pewnie wielu innych czynników, więc w tym temacie nie powinnaś się sugerować opinią innych zbytnio. myego 252•3 lata temu Ja ze swoim chłopakiem jesteśmy 2 lata i szczerze nie wyobrażam sobie ślubu w ciągu kolejnych dwóch na pewno 😀 I to wcale nie dlatego ze Go nie kocham, po prostu jest to dla mnie za wcześnie. Chyba nie potrafiłabym wyjść za kogoś tak szybko w dodatku w tak młodym wieku. Ale jeśli ktoś czuje, że tego właśnie chce to dlaczego nie? 😄 Ale myśle ze rozsądna decyzja byłoby przed zawarciem związku małżeńskiego chociażby pol roku pomieszkać ze sobą 😉 Wiesz co wydaje mi się, że to kwestia bardzo indywidualna, wszystko zależy od tego jak dobrze się znacie i czy patrzycie w tą samą stronę. Nie ma czegoś takiego jak "dobry, odpowiedni czas". Nawet po ślubie nic nie jest przesądzone i trzeba się zgrać. Ja jestem z tych "staroświeckich" i uważam, że mężczyzna najpierw powinien się oświadczyć z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam powinien o tym pomyśleć, a Ty zdecydujesz czy chcesz z nim być. (+ ja bym pomieszkała z kandydatem) Znam wiele par, czyli wiele historii z pierwszej ręki, niektóre świetne, niektóre tragiczne, moje koleżanka poznała chłopaka na portalu internetowym, po 3ch miesiącach ze sobą zamieszkali, po pół roku się zaręczyli po 5 latach się pobrali i są szczęśliwi, a mam kolegę, który znał swoją dziewczynę od dziecka, wszędzie razem, pod koniec studiów wpadli ( nic złego i tak mieli się zaręczać), wzięli ślub i się rozwodzą, mały ma pół roku; mojego innego kolegę dziewczyna zostawiła miesiąc przed ślubem, a teraz ONA jest szczęśliwą mężatką (po roku od rozstania z moim kolegą), znajomi moich rodziców rozstali się po 30 latach małżeństwa, moja koleżanka wpadła z chłopakiem po 2ch miesiącach znajomości, chyba po 3ch latach wzięli ślub i są mega szczęśliwi. Sama ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej "dmuchać na zimne" i co "nagle to po diable", nie jeden mężczyzna obiecywał mi "złote góry", na rękach nosił, a potem było że jestem za trudna, za bardzo ambitna, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w miłość i sama nie wezmę ślubu w 2 miesiące. (gorzej będzie z zorganizowaniem wesela ale ślub może mi się uda - takie czasy) Nigdy nie mów nigdy! Jeśli mogę Ci wgl coś doradzić to ciesz się z tego co macie i wsłuchajcie się w to co Wy chcecie. Nie zwracajcie uwagi na to co inni mówią, myślą. To wasze życie i wy będziecie ponosić tego konsekwencje. Może to groźnie brzmi ale jest pisane z samego serducha i nie ma podtekstu negatywnego. savicka • 3 lata temu Wiesz co wydaje mi się, że to kwestia bardzo indywidualna, wszystko zależy od tego jak dobrze się znacie i czy patrzycie w tą samą stronę. Nie ma czegoś takiego jak "dobry, odpowiedni czas". Nawet po ślubie nic nie jest przesądzone i trzeba się zgrać. Ja jestem z tych "staroświeckich" i uważam, że mężczyzna najpierw powinien się oświadczyć z własnej, nieprzymuszonej woli. Sam powinien o tym pomyśleć, a Ty zdecydujesz czy chcesz z nim być. (+ ja bym pomieszkała z kandydatem) Znam wiele par, czyli wiele historii z pierwszej ręki, niektóre świetne, niektóre tragiczne, moje koleżanka poznała chłopaka na portalu internetowym, po 3ch miesiącach ze sobą zamieszkali, po pół roku się zaręczyli po 5 latach się pobrali i są szczęśliwi, a mam kolegę, który znał swoją dziewczynę od dziecka, wszędzie razem, pod koniec studiów wpadli ( nic złego i tak mieli się zaręczać), wzięli ślub i się rozwodzą, mały ma pół roku; mojego innego kolegę dziewczyna zostawiła miesiąc przed ślubem, a teraz ONA jest szczęśliwą mężatką (po roku od rozstania z moim kolegą), znajomi moich rodziców rozstali się po 30 latach małżeństwa, moja koleżanka wpadła z chłopakiem po 2ch miesiącach znajomości, chyba po 3ch latach wzięli ślub i są mega szczęśliwi. Sama ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej "dmuchać na zimne" i co "nagle to po diable", nie jeden mężczyzna obiecywał mi "złote góry", na rękach nosił, a potem było że jestem za trudna, za bardzo ambitna, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w miłość i sama nie wezmę ślubu w 2 miesiące. (gorzej będzie z zorganizowaniem wesela ale ślub może mi się uda - takie czasy) :D Nigdy nie mów nigdy! Jeśli mogę Ci wgl coś doradzić to ciesz się z tego co macie i wsłuchajcie się w to co Wy chcecie. Nie zwracajcie uwagi na to co inni mówią, myślą. To wasze życie i wy będziecie ponosić tego konsekwencje. Może to groźnie brzmi ale jest pisane z samego serducha i nie ma podtekstu negatywnego. ;) Całkowicie się zgadzam! Wszystko zależy od Was, Waszego wieku i dojrzałości. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że moja najlepsza przyjaciółka wzięła ślub w wieku 21 lat, dokładnie w 6 rocznicę związku. Niedługo po ślubie zaszła w planowaną ciążę i teraz oczekują dzidziusia. Ja jestem ze swoim chłopakiem 2 lata i nie wyobrażam sobie teraz ani ślubu, ani dziecka. Najpierw muszę skończyć studia, znaleźć pracę w zawodzie. Początkowo miałam duże parcie na zaręczyny, ale nie ślub bo najpierw studia, mimo to pierścionka chciałam. Dziś już na to nie czekam, myślę że dojrzałam, przeżyliśmy kilka kryzysów i wiem, że nie ma się co śpieszyć. Więcej, cieszę się, że nie podjęliśmy pochopnej decyzji w sielankowym okresie naszego związku, bo z dużym kryzysem sobie nie poradzilismy. Ciężko powiedzieć, że kogoś zna się w 100%, ja zawsze mówię że nawet siebie nie znam całkowicie, bo nie wiem jakbym zachowała się w kryzysowych sytuacjach. Wychodzę z założenia, że nie ma się co spieszyć, ale to ja i moje życie. Ty masz swoje i powinnaś żyć według własnych przekonań i decyzji, dobrze jest poradzić się kogoś, ale mimo wszystko idź za głosem swojego serca. Życzę powodzenia Venus300 lata temu Zależy co na to twój facet ;p bo dziewczynom się zazwyczaj wydaje że już czas a panowie jeszcze nie chcą o tym słuchać... Nie chce brzmieć pesymistycznie ale sama miałam moment w którym myślałam że mój facet to ten jedyny i no nic tylko ślub i dzieci... A przyznaję że z czasem zaczęły wchodzić coraz mniej miłe rzeczy, i teraz pływała bym w niezłym szambie i obecnie nie wyobrażam sobie po roku się zareczyc z kimkolwiek choćbym nie wiem jak go kochała... jednak wolałabym poczekać i ochłonąć z pierwszego wrażenia. Z drugiej strony wieloletnie związki też się rozpadają... I uważam że co ma wisieć nie utonie nie ważne czy sie weźmie ślub czy się nie weźmie, czy to po roku czy po dziesięciu... ViolaBujak 844•3 lata temu Indywidualna kwestia. Moi teściowej wzięli ślub po pół roku. Mnie Artur oświadczył się po pół roku, a po 1,5 wzięliśmy ślub. Znam parę, która brała ślub po 3 miesiącach. Znam też takie, które są razem po 10 lat i nadal uważają, że na ślub za wcześnie. Nieznany profil lata temu Wiadomo, że ślub jest sprawą indywidualną, ale moim zdaniem rok to stanowczo za mało. Ale być może wydaje mi się tak dlatego, że my pobieramy się po 8 latach bycia razem, dlatego mogę mieć odmienne zdanie. Wydaje mi się, że w rok czy dwa partnerzy nie są w stanie się stu procentowo poznać, na to trzeba czasu, cierpliwości i systematyczności. nazwa001 lata temu Tak jak dziewczyny piszą, ślub to bardzo indywidualna sprawa. Zależy od Was, od Waszych uczuć. Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie, że ktoś może wziać ślub po np. Mniej niż 7 czy nawet 5 latach. Ale kiedy poznałam mojego teraźniejszego męża (przez internet) to od początku czułam, że to z nim chce spędzić całe życie. Po pół roku zamieszkalismy razem, to było takie naturalne i wcale nie wymuszone. Nikt nie nalegał, wychodziło samo z siebie. Po niecałym 1,5 roku bycia razem oświadczył się, ale o ślubie mówił odkąd razem zamieszkaliśmy, często o tym rozmawialiśmy. Po niecałych 3 latach związku byliśmy małżeństwem. W grudniu minęły 4 lata razem i ponad rok od ślubu. I jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Owszem, czasem wkurza mnie jak nikt inny, irytuje i doprowadza do szaleństwa, ale zawsze szybko się godzimy. Znam też parę która była ze sobą 10 lat, mówili o małżeństwie, ale nigdy ślubu nie wzięli. Obecnie od 2-3 lat oboje są singlami i nie potrafią sobie życia ułożyć. I drugą która była małżeństwem od 14 lat, dwoje dzieci i rozwód. Na to nie ma złotej rady ani recepty. To indywidualna sprawa każdego. Jedno jest pewne - musicie się kochać i oboje być pewni, swiadomi, że związek to nie tylko sielanka, są kłótnie, docieranie się, nieporozumienia i inne zdanie na różne tematy. Są teściowie, którzy nie raz potrafią nieźle namieszać. Jest niekiedy brak czasu na nic, kiedy nie możecie spędzić ze sobą wystarczająco dużo czasu i przez to zaczynacie się oddalać. Trzeba pamiętać by mimo to wszystko dbać o zwiazek, pielęgnować go i starać sie, dawajac z siebie tak dużo jak potrafimy. I kochać się, oczywiście! Cokolwiek postanowicie, trzymam za Was mocno kciuki Cóż, jak wszystkie moje poprzedniczki pisały, to jest bardzo indywidualna sprawa, ale ja z doświadczenia wiem, że początki są zawsze kolorowe, a potem bardzo dużo się może wydarzyć. Byłam w związku 7,5 roku i na początku też oboje myśleliśmy szybko o ślubie. I pomyśleć, że gdyby to doszło do skutku, to byłabym już kilka lat po ślubie z chłopakiem, który, jak się później okazało, nie potrafił mnie wspierać w moich istotnych decyzjach życiowych i ciągle mnie krytykował (za to, że chciałam się bardziej usamodzielnić oraz odciążyć finansowo rodziców, podczas gdy on był wiecznie na utrzymaniu rodziców i nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby pójść do pracy). I tak, na początku każdy mówi, że kocha i że zawsze będzie przy Tobie. Ale tak naprawdę nie będziesz w stanie tego zweryfikować, dopóki życie nie przyniesie Wam wielkich zmian ani (czego nikomu nie życzę) większych problemów. Teraz jestem z chłopakiem 1,5 roku, przez rok się spotykaliśmy na odległość a od pół roku mieszkamy razem a do najbliższych rodziców mamy 200 km drogi, więc jesteśmy tutaj zupełnie sami. I jest nam razem bardzo dobrze, myślę, że jest to ta właściwa osoba. Ale szczerze mówiąc to mam nadzieję, że nie będzie się na razie spieszyć z oświadczynami, bo chciałabym przeżyć z nim dużo więcej, żeby się upewnić, że to ta osoba, z którą chcę spędzić całe życie. Żeby nie było tylko o mnie - moja siostra była z chłopakiem 6 lat, zaszła w ciążę, a on ją porzucił i zostawił samą z dzieckiem, a co gorsza, dziecka się wypierał i wymyślał w sądzie jakieś głupoty jakoby moja siostra była latawicą i spała z każdym. I pomyśleć, że też już myślała, że to jest jej facet na całe życie... Ja bym się na Twoim miejscu nie spieszyła, niech sprawy idą własnym torem, najlepiej zamieszkajcie razem, to jest pierwszy duży sprawdzian dla związku. Pytanie "ile trzeba być razem żeby myśleć o ślubie?" jest całkowicie bez sensu. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na nie. U każdej pary to wygląda inaczej. Ja wzięłam ślub po jakichś 6 latach związku, ale sama nie wiem czy to nie było za szybko. Bo nasz związek zaczął się kiedy miałam niecałe 17 lat. Myślę, że zastanawianie się nad ślubem po roku "chodzenia ze sobą" to gruba przesada, niezależnie od tego ile się ma lat. Wg mnie najwczesniej, niezależnie od wieku myslenie o założeniu rodziny można zacząć po ok. 3-4 latach związku. Ale i tak to indywidualna sprawa każdej pary. Ja na pewno bym się nie pakowała w rodzinę po 1-2 latach związku. Przede wszystkim wydaje mi się, że nie powinno stawiać się pytania, ile trzeba być razem, żeby wziąć ślub Nie mówię tego w odniesieniu do Ciebie, tylko tak ogólnie. Tak jak dziewczyny piszą, to indywidualna sprawa i znam pary, które wzięły ślub po roku (poznali się w bardzo szybki sposób i nie jestem pewna czy do końca mocno się poznali przez ten czas) i takie takie dziewczyny, które na pierścionek czekały 6-7 lat... Moim zdaniem każdy czas jest dobry, oby tylko dwie osoby naprawdę tego chciały i wiedziały, że nie będzie coś na chwilę. Dla mnie ślub to dość poważna decyzja, chociaż nigdy nie zdecydowałabym się chyba na kościelny. To prawda, że panowie dość długo odwlekają to w czasie, chyba że już mają jakieś głębsze przemyślenia A co o ślubie myśli Twój chłopak? Teraz dopiero doczytałam, że nie mieszkasz ze swoim chłopakiem? Moim zdaniem, pierwszą decyzją wspólną powinno być mieszkanie we dwoje. Wtedy dokładnie sprawdzicie, czy do siebie pasujecie, czy coś Wam nie przeszkadza... Wspólne mieszkanie potrafi bardzo dużo pokazać. Z drugiej strony jednak nigdy nie wiemy jak to wszystko się potoczy, jak będzie kiedyś... Nie jesteśmy w stanie przewidzieć niczego, więc może lepiej przeżyć szybciej fajne chwile Ja jestem ze swoim chłopakiem prawie 6 lat i póki co nie zapowiada się na ślub. Najpierw chcemy skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i razem zamieszkać, tak "żeby to miało ręce i nogi" . Szczerze mówiąc, to nawet nie wyobrażam sobie wyjścia za mąż po roku związku. Wydaje mi się, że jest to za krótki czas, żeby kogoś poznać na tyle, aby być pewnym, że chce się z nim spędzić całe życie.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-07-21 20:20:17 Smutna_tak_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 6 Temat: 5 lat w związku i koniec Witam,Chce sie z kimś podzielić moimi problemami z chłopakiem i chyba już z byłym chłopakiem, jesteśmy albo byliśmy razem 5 lat, oboje mamy po 27 lat. Raz było dobrze i raz źle ale zawsze dochodziliśmy do jakiegoś porozumienia, mi bardzo na nim zależy nawet teraz i chciałam spędzić z nim reszte życia. Po takim czasie nawet sie nie zaręczyliśmy, bardzo mi było przykro z tego powodu i często też były zgrzyty przez to. Ja też nie byłam ideałem i też popełniałam błedy jak każdy człowiek. Ale dziś usłyszałam od mojego chyba byłego coś w rodzaju że to moja wina że jeszcze sie nie zaręczyliśmy, że jest coraz więcej minusów niż plusów w naszym związku. Nigdy nie ukrywałam jaki mam charakter i nie starałam sie być kimś kim nie jestem, bo przecież po ślubie i tak by wszystko wyszło. Jestem na niego wściekła że dopiero teraz mi o tym mówi, co sie działo z nim przez te ostatnie 5 lat? Jeśli miał wątpliwości to czemu nie zakończył tego związku już dawno? 2 Odpowiedź przez dziewczynazost 2013-07-21 21:12:28 dziewczynazost Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-01 Posty: 149 Odp: 5 lat w związku i koniecJa zakonczylam po 7 latach....moj poprzedni zwiazek...., brak planow i wypalenie 3 Odpowiedź przez Smutna_tak_ 2013-07-21 21:41:01 Smutna_tak_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 6 Odp: 5 lat w związku i koniecnigdy nie ukrywałam tego że chce żeby był moim mężem i ojcem moich dzieci, jakoś nie protestował, był nawet zadowolony. Przynajmniej wiem na czym teraz stoje, mam tylko nadzieje że w końcu sie obudzi. żył z rodzicami jak pączek, spotykał sie z kolegami kiedy tylko chciał. 4 Odpowiedź przez LadyCampari 2013-07-21 21:50:25 LadyCampari Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-14 Posty: 120 Odp: 5 lat w związku i koniec Ale rozstaliście się czy nie bo ja nie rozumiem?Nic nie wynika z Twojego posta, te pytania, które tutaj piszesz może warto zadać chłopakowi. A jeśli zadałaś to może napisz coś więcej bo to jakiś czeski film. 5 Odpowiedź przez Smutna_tak_ 2013-07-22 11:36:21 Smutna_tak_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 6 Odp: 5 lat w związku i koniecwczoraj byłam u X (tak go będe nazywac) i cały dzień praktrycznie sie do siebie nie odzywaliśmy, bo po raz kolejny mówiłam o zaręczynach, powiedziałam mu że moja młodsza siostra która jest rok z chłopakiem pewnie wezmą slub wcześnie od nasz, a pan X sie wkurzył. To powiedziała mu żeby sie wkurzał na tego chłopaka a nie na mnie, powiedział mi wtedy że jest więcej minusów niż plusów naszego związku, i moje zachowanie wcale nie pomaga mu podjąć takiej decyzji, to co powiedział uświadomiło mi że on ma duże wątpliwości co do bycia ze mną, byliśmy razem 5 lat i on ma wątpliwości, jakaś porażka. przez te 5 lat wielkokrotnie na takie tematy rozmawialiśmy, oczywiście z mojej inicjatywy, i mówił mi że chce spędzić ze mną reszte życia. Wiec nie rozumiem tego że dopiero jak zaczełam naciskać na ślub to on ma jakieś wątpliwości. Ja już nie mam ochoty być dla niego tylko jego dziewczyną, i albo robimy krok do przodu albo sie cofamy, 6 Odpowiedź przez dziewczynazost 2013-07-22 21:07:32 dziewczynazost Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-01 Posty: 149 Odp: 5 lat w związku i koniecSmutna, ja zerwałam po 7 latach, po mój Pan mi powiedzial, ze niektórzy chodzą ze sobą 10 lat... i ze ma niechęć do instytucji malżenstwa. Nie zamieszkalismy też nigdy razem. Czy dobrze zrobiłam - nie wiem dotad. 7 Odpowiedź przez Inna22 2013-07-22 21:13:42 Inna22 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-26 Posty: 540 Odp: 5 lat w związku i koniec A może Ty po prostu wywierasz na nim zbyt dużą presję ? Wymuszasz to na nim. Jeśli On nie jest gotowy teraz, to nie będzie ani za rok, ani za dwa lata. Może On nie chce małżeństwa? Rozmawiałaś z nim o tym, jak to jest z jego punktu widzenia? Może jemu będzie wygodniej żyć na tak zwaną "kocią łapę" ? Wiesz... nikt nie lubi jak mu się coś narzuca, jeśli by chciał Ci się oświadczyć to by to zrobił. Nie robi tego - coś jest na rzeczy. "Nie ważne jak mocno uderzasz, ale jak mocny cios potrafisz przyjąć od życia i iść dalej. Ile możesz znieść i i iść dalej na przód. Tak się wygrywa - użalanie się nad sobą nie przynosi rozwiązania""Człowiekowi, który nie chce zmienić swojego życia, nie można pomóc." 8 Odpowiedź przez dziewczynazost 2013-07-22 21:16:51 Ostatnio edytowany przez dziewczynazost (2013-07-22 21:17:18) dziewczynazost Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-01 Posty: 149 Odp: 5 lat w związku i koniecPrawdopodobnie nie czuje sie gotowy albo po prostu nie chce. daltego radzę Tobie, zajmij się sobą, dbaj o siebie, o pracę na pewno nikt nie lubi, ale z drugiej strony my lubimy zdecydowanym facetow, a nie takich co wiecznie nie wiedza co chca. 9 Odpowiedź przez angela567 2013-07-22 23:17:40 angela567 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 80 Wiek: 20 Odp: 5 lat w związku i koniecA może On musi wszystko sobie poukładać, nie naciskaj go tak o te zaręczyny bo osobiście takich wymuszonych zaręczyn bym nie chciała mieć.. Pomyśl czy warto go tak naciskać 10 Odpowiedź przez Smutna_tak_ 2013-07-23 09:27:28 Smutna_tak_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 6 Odp: 5 lat w związku i koniecDużo o tym myślałam i faktycznie go troche naciskałam, tylko my nie mamy po 20 lat, myśle że 5 lat to wystarczająco długo żeby wiedział co on chce od życia. Ja wiem że ślub to nie jest gwarancja szczęscia i miłości na całe życie. proponowałam mu wspolne mieszkanie ale stwierdziła że przed ślubem to nie wchodzi w gre, pochodzi z takie rodziny, ja to rozumiałam. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko, ale on chciał żebym sie zmieniła, tylko w jaki sposób mieliśmy sie dotrzeć jeśli żadko sie spotykaliśmy. Zawsze to ja prosiłam go o to żeby poświecał mi więcej czasu, żebyśmy mieli czas na poznanie siebie. porażka, nie chce już z nim być, 11 Odpowiedź przez Tegan 2013-07-23 15:35:37 Tegan Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-14 Posty: 1,114 Wiek: 27 Odp: 5 lat w związku i koniecmacie dopiero 20 lat, ja mam 27 i nadal do konca nie wiem co chce w zyciu robia a Ty piszesz ze facet ma Ci sie oswiadczyc, w takim wieku to on rzeczywiscie ma prawo nie myslec o takich sprawach, czuje sie naciskany i sie wkurza, proste 12 Odpowiedź przez verdad 2013-07-23 15:40:34 verdad Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 1,395 Odp: 5 lat w związku i koniecAutorka posta pisala, ze NIE maja po 20 lat. 13 Odpowiedź przez Stworek 2013-07-23 16:05:07 Ostatnio edytowany przez Stworek (2013-07-23 16:07:15) Stworek Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-31 Posty: 77 Odp: 5 lat w związku i koniec Smutna_tak_ napisał/a:nigdy nie ukrywałam tego że chce żeby był moim mężem i ojcem moich dzieci, jakoś nie protestował, był nawet zadowolony. Przynajmniej wiem na czym teraz stoje, mam tylko nadzieje że w końcu sie obudzi. żył z rodzicami jak pączek, spotykał sie z kolegami kiedy tylko to właśnie taki typ faceta, on pewnie chce to zrobić kiedy on będzie uważał za słuszne i kiedy on będzie na to gotowy. A Ty go naciskasz, wywierasz presje a jego to coraz bardziej zniechęca. Może jakbyś go zostawiła w spokoju z tym tematem to pewnie już byście się zaręczyli. Nie wiem jaki jest też sens wymuszonych zaręczyn. Myślę że na pewno lepiej by Ci było jakby doszło do nich bezinteresownie, z miłości a nie dlatego że go do tego zmusiłaś. Poza tym zaręczyny to jakiś obowiązek? Wiele par żyje bez ślubu całe życie a Ty ubolewasz nad zaręczynami...Moim rodzice żyją bez ślubu, zaręczyn, niezależnie od zawsze. I jakoś przeżyli że sobą ponad 15lat, mają dzieci i nie narzekają. 14 Odpowiedź przez Madleina24 2013-07-23 17:13:50 Madleina24 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 112 Odp: 5 lat w związku i koniecFaceci boją się odpowiedzialności i spraw zaręczyn i slubów. Może spróbuj się troszkę zdystansować. Przestań mówić o tym ślubie i zaręczynach. To bardzo trudne bo my kobiety szybciej dojrzewamy i wiecznie młode nie bedziemy. Ale może jak nagle nie będziesz wracac do tego tematu, będziesz bardziej niedostępna, troszkę tajemnicza to jeśli chłopakowi zalezy przestraszy się, że możesz mu ucieć i przemyśli sprawę na czym mu naprawdę zależy. A jeśli ucieknie, też się odseparuje od Ciebie - to sama będziesz znała odpowiedź i będziesz miała czarno na białym, że to dzieciak z którym nie warto marnować najlepszych lat... Trzymaj się i bądź silna! 15 Odpowiedź przez zbudzona79 2013-07-23 18:44:05 zbudzona79 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-01 Posty: 17 Wiek: 34 Odp: 5 lat w związku i koniec Dziewczyno wiedz, że gdyby faktycznie zależało mu na Twoim szczęściu to nie zwlekałby kilka lat!!Nie macie po 17 tylko 10 lat więcej. Nie naciskaj bo będziesz mieć moralniaka- rozmawiać tak, ale miej honor i spław leszcza bo Twoje ego będzie równe piwnicy. Tacy faceci zazwyczaj chodzą długo z jedną (i mają mase ale co do ślubu) a potem poznają inną i ślub tłumacz go, naprawdę 7 lat to szmat czasu i można się na coś się jednak, że masz za mało wiary w siebie i będziesz tkwić w tym marazmie o ile się nie trafi inna na horyzoncie. 16 Odpowiedź przez Smutna_tak_ 2013-07-24 12:11:13 Smutna_tak_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 6 Odp: 5 lat w związku i koniecto prawda ostatnio bardzo go naciskałam na zaręczyny, mam tą świadomość że robie źle. On jest bardzo skryty, cięzko mu sie rozmawia o pewnych sprawach i sam sie do tego przyznał, mi sie czasami gęba nie zamyka bo tak nawijam i nawijam. Ale taka jestem, jak mi coś nie pasuje to odrazu mówie a on musi pomysleć, zastanowić sie. No właśnie my kobiety chyba tak mamy że jak spotkamy faceta z którym chcemy spędzić reszte życia to szybko ślub i dzieci( ja tam mam na pewno), jest dla mnie dużym oparciem, zawsze stara mi sie pomóc. Może chęć ślubu przysłoniłam mi wszystko co nas łączy? jak słysze ,że ktoś ze znajomych planuje ślub do mnie czasem szlag trafia, albo jak sie rodzina pyta kiedy ślub i kiedy słub... najgorsze są koleżanki które są już zaręczone i mam wrażenie jak by mi współczuły, może za bradzo nakręciłam sie na to wszystko. 17 Odpowiedź przez Inna22 2013-07-24 14:41:07 Inna22 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-26 Posty: 540 Odp: 5 lat w związku i koniec Może odnosisz złe wrażenie, co jeszcze bardziej Cie nakręca. Teraz bardzo dużo osób woli życie właśnie bez ślubu. Jeśli jest Wam dobrze, to po co to psuć? Wymuszaniem i naciskaniem nic dobrego się nie zyska. Co najwyżej można stracić... "Nie ważne jak mocno uderzasz, ale jak mocny cios potrafisz przyjąć od życia i iść dalej. Ile możesz znieść i i iść dalej na przód. Tak się wygrywa - użalanie się nad sobą nie przynosi rozwiązania""Człowiekowi, który nie chce zmienić swojego życia, nie można pomóc." 18 Odpowiedź przez zbudzona79 2013-07-25 21:27:37 zbudzona79 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-01 Posty: 17 Wiek: 34 Odp: 5 lat w związku i koniec Inna22 napisał/a:Jeśli jest Wam dobrze, to po co to psuć?Przecież autorka wyraźnie pisze iż wcale nie jest jej "dobrze".Nie każdy musi byc na siłę "nowoczesny".Autorka niestety cały czas tłumaczy idiotyczne zachowanie swojego partnera- pomijając kwestię samego ślubu wypadałoby szanować uczucia partnerki i brać je pod tłumaczenie jego zachowań i jego zachowania niestety nie rokują dobrze. 19 Odpowiedź przez zbudzona79 2013-07-25 21:31:05 zbudzona79 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-03-01 Posty: 17 Wiek: 34 Odp: 5 lat w związku i koniec Inna22 napisał/a:Jeśli jest Wam dobrze, to po co to psuć?Przecież autorka wyraźnie pisze iż wcale nie jest jej "dobrze".Nie każdy musi byc na siłę "nowoczesny".Autorka niestety cały czas tłumaczy idiotyczne zachowanie swojego partnera- pomijając kwestię samego ślubu wypadałoby szanować uczucia partnerki i brać je pod tłumaczenie jego zachowań i jego zachowania niestety nie rokują dobrze. 20 Odpowiedź przez Smutna_tak_ 2013-07-26 19:22:57 Smutna_tak_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-21 Posty: 6 Odp: 5 lat w związku i koniecJa chce mieć ślub, moje życie od wczoraj sie troche zmieniło, okazało sie że od 2 tygodni jestem w ciąży, sprawy sie naprawde skomplikowały, to właśnie chłopak mnie bardzo wspiera i pociesza, jak sie dowiedziałam to przez godzine płakałam a on to chyba jest zadowolony z tego faktu. 21 Odpowiedź przez LadyCampari 2013-07-29 19:41:18 LadyCampari Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-14 Posty: 120 Odp: 5 lat w związku i koniecWow, no to sprawa sama się rozwiązała, teraz będziesz mieć swój upragniony ślub i dziecko 22 Odpowiedź przez P&P 2013-07-29 20:03:52 P&P 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-01 Posty: 1,012 Wiek: 23 lata Odp: 5 lat w związku i koniec LadyCampari napisał/a:Wow, no to sprawa sama się rozwiązała, teraz będziesz mieć swój upragniony ślub i dziecko No fakt, nie da się ukryć, że będzie mieć tak jak chciała. Czas pokaże, oczywiście. Ale abstrahując od niespodziewanej ciąży, ewentualny ślub nie rozwiązuje problemu, tylko go tuszuje. I tu pytanie- czy autorkę postu usatysfakcjonuje ewentualny ślub, jeśli partner faktycznie czuł presję i nie rozważał takiej opcji. Uważam, że ślub spowodowany ciążą, w momencie kiedy ktoś jest niezdecydowany, jest błędem. Czy nie lepiej stając przed ołtarzem mieć świadomość, że obie strony bardzo tego chcą, bez żadnych przymusów? Umieć żyć to najrzadziej spotykana umiejętność na Wilde 23 Odpowiedź przez Inna22 2013-07-29 21:21:20 Inna22 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-04-26 Posty: 540 Odp: 5 lat w związku i koniec to tak zwany ślub z obowiązku - takie małżeństwa zazwyczaj nie są szczęśliwe. Znam kilka takich przypadków. "Nie ważne jak mocno uderzasz, ale jak mocny cios potrafisz przyjąć od życia i iść dalej. Ile możesz znieść i i iść dalej na przód. Tak się wygrywa - użalanie się nad sobą nie przynosi rozwiązania""Człowiekowi, który nie chce zmienić swojego życia, nie można pomóc." 24 Odpowiedź przez malutka89 2013-07-29 22:14:55 malutka89 Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-05-28 Posty: 71 Wiek: 23 Odp: 5 lat w związku i koniecHeh znam taką parę, są ze sobą 8 lat, ona już marzy o ślubie a tu się nawet zaręczyn nie doczekała jeszcze. Też go naciska już od dłuższego czasu, ale nic to nie daje, on niby marzy o ślubie, ale ... nic nie robi. Za to, co ciekawe, ciągle na nią naciska żeby zrobili sobie dziecko 25 Odpowiedź przez P&P 2013-07-30 20:38:53 Ostatnio edytowany przez P&P (2013-07-30 20:39:20) P&P 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-01 Posty: 1,012 Wiek: 23 lata Odp: 5 lat w związku i koniec Ale z drugiej strony, czy jest coś złego w tym, że ktoś po prostu NIE CHCE brać ślubu? Powszechnie wiadomo, że wiążąc się z kimś po jakimś czasie do tego ołtarza się idzie. No bo tak po prostu JEST. Ślub jest trochę traktowany jak gwarancja "aż do śmierci". A jak już się nie oświadcza, to pewno:1. Nie traktuje związku poważnie,2. Nie kocha,3. Jest niedojrzałyMnie się wydaje, że to tak nie działa. Tych, co nie chcą ślubu (z powodów różnych, nie dlatego że nie kochają) też trzeba uszanować. O. Umieć żyć to najrzadziej spotykana umiejętność na Wilde Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Dzisiaj w rozmowie z moim narzeczonym padło słowo rozstanie... Na razie bez żadnych konkretnych decyzji... Po prostu chyba oboje zaczynamy się zastanawiać, czy nasz związek ma w ogóle jeszcze jakieś szanse, czy da się wrócić do tego co było kiedyś...Prawda jest taka, że jesteśmy razem 7 lat (jakieś 6 lat mieszkamy razem, jakieś 5 lat jesteśmy zaręczeni - chociaż to byl bardziej mój pomysł niż jego). Mamy po 28 lat, zaczynaliśmy być razem na 2 roku studiów. Na początku było fajnie, było nam ze sobą dobrze, kochaliśmy się, lubiliśmy spędzać ze sobą czas.. Później się zaręczyliśmy, zawsze mówiliśmy, że ślub będzie po studiach, studia skończyliśmy 3 lata temu, a ślubu nie było... W którymś momencie nasz związek zaczął się sypać, mam wrażenie, że staliśmy się sobie po prostu obojętni, przyzwyczailiśmy się do siebie, ale uczucia chyba ostygły... Coraz rzadziej rozmawiamy, przytulamy się czy w ogóle spędzamy razem czas, od długiego czasu nawet nie śpimy ze sobą... Mam wrażenie, że staliśmy się po prostu współlokatorami, dzielącymi jedno mieszkanie. Ja spędzam czas w jednym pokoju przed kompem, on w drugim. Jedynie na spotkania ze znajomymi idziemy razem, ale to też nie jakoś często...Prawda jest taka, że obiektywnie na to wszystko patrząc powinniśmy się rozstać, nasz związek stoi w miejscu i właściwie do niczego nie zmierza. O ślubie nie ma sensu rozmawiać, bo w takiej sytuacji jak jest teraz, to do niczego nie prowadzi...Ale z drugiej strony spędziliśmy tyle lat razem, nie jestem w stanie sobie wyobrazić że to się skończy, że jego już nie będzie w moim życiu. Ale z drugiej strony sama nie wiem, co tak naprawdę mnie przeraża - to, że nie będziemy razem, że jego już nie będzie, czy też po prostu fakt, że będę sama... Prawda jest taka, że jestem raczej domatorką, nie nawiązuje jakoś łatwo kontaktów towarzyskich, nie mam zbyt wielu znajomych (głównie spędzaliśmy czas z jego znajomymi). Obawiam się, że gdy to się skończy, to będę po prostu sama... Będę spędzać cały swój wolny czas w domu przed kompem. Wiem, że to nie powód, żeby tkwić w związku, ale nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Dodatkowo moja praca wiążę się z dużą ilością wyjazdów w delegacje (na 2-3 dni, czy też na tydzień). Przyjemnie było wracać do domu, wiedząc że ktoś tam jest, nawet jeśli nie tęskni i nie kocha tak jak kiedyś, to po prostu jest. Powroty do pustego miejsca nie będą takie same. Inna kwestia - mamy razem psa, którego kocham, a którego będę musiała oddać narzeczonemu, jeśli się rozstaniemy. Moja praca niestety nie pozwala na posiadanie psa ze względu na te wyjazdy. A ja nie chcę go oddawać... Po raz kolejny - wiem, że to nie powód, żeby być ze sobą, ale nie umiem sobie z tym mówiąc, nie wiem, po co to wszystko tutaj pisze. Chyba po prostu muszę się wygadać, a w zasadzie nie mam komu. Prawda jest taka, że nawet moje najlepsze koleżanki nie wiedzą, że mój związek właściwie od długiego czasu nie istnieje, nie umiem o tym rozmawiać, zawsze udajemy, że wszystko jest jak dawniej... Tylko gdzieś głęboko tkwi to we mnie i pomału zatruwa mi ktoś z was przeczytał to wszystko i chciałby skomentować, to bardzo proszę. Tylko nie najeżdżajcie za mocno na mnie, sama wiem, że zachowuje się, jak jakaś nastolatka, ale ja po prostu nie wiem... Nie umiem tak po prostu wyrzucić 7 lat bycia razem... I zaczynać od początku...
Kryzys w związku po 7 latach Jesteśmy w związku od 7 lat. Na początku nie było łatwo, bo oboje mamy trudne charaktery, ale z czasem trochę się dotarliśmy, przynajmniej tak myślałam. Ostatnio oboje otworzyliśmy sobie profile na jednym z portali społecznościowych i zaraz po tym mój partner odsunął się ode mnie. Teraz częściej siedzi przy kompie i sprawdza swój profil, kto go odwiedził. Zaczynam się bać, że niedługo będzie go łączyło więcej z tymi ludźmi niż ze mną. Nie chcę mu zabraniać kontaktu z nimi, bo jestem otwartą osobą i też mam znajomych, ale nie spędzam z nimi aż tyle czasu co on. Teraz nie mówi już, że mnie kocha, nie okazuje czułości, a jak położy się do łóżka, to odwraca się plecami. Czyżby pojawił się ktoś ciekawszy? Czy może ja po prostu już go nie interesuję? Próbowałam o tym rozmawiać, ale bez skutku. Co robić? Nie chcę go stracić. Trinity25 Katarzyna Renczyńska, psycholog: W każdym związku mogą pojawić się okresy napięcia, zwątpienia, konfliktu i niepewności. Rozumiem, że od jakiegoś czasu, choć nie wspomina Pani od jak dawna, w Państwa relacji pojawił się kryzys. Niewiele pisze Pani jak bardzo zmieniły się dotychczasowe Państwa relacje, sposób codziennego funkcjonowania, kontakty z rodziną i przyjaciółmi, co może wpływać na aktualne trudności. Najwięcej Pani obaw budzi zachowanie partnera, jego oddalenie i brak czułości, co potęguje u Pani obawę o trwałość relacji. Ważne jest, aby w tej sytuacji próbowała Pani z nim szczerze porozmawiać. Unikanie konfrontacji z tym, co budzi złość, pozwala na rozwijanie różnych fantazji na temat przyczyn i skutków istniejącego kryzysu, które często bywają wyolbrzymione. Warto więc rozpocząć od nazwania własnych uczuć, bez oskarżeń i wyrzutów pod adresem partnera. Być może on również czuje się w pewien sposób nierozumiany w tym związku. Dobrze pamiętać o tym, żeby nie skupiać się na samych negatywnych emocjach, ale też na pozytywnych aspektach Państwa relacji (choć może trudno do nich teraz dotrzeć). Tzw. komunikaty typu "Ja", np. niepokoi mnie kiedy........, boli mnie gdy.......,martwię się tym, że........ są zazwyczaj bardziej otwierające niż komunikaty typu "Ty", które kojarzą się z oskarżeniem i wywołują postawę obronną. Kryzysy, które pojawiają się w związkach mogą być (i zwykle są) początkiem zmiany w pożądanym przez obojga partnerów kierunku. Warto zatem podchodzić do nich jak do możliwości nowego spojrzenia na relację i na siebie. Rozmowa na temat tego co niepokoi, złości czy boli pozwoli określić wzajemne oczekiwania i możliwość ich realizowania w związku. Katarzyna Renczyńska, psychoterapeuta w Pracowni Integra w Białymstoku - prowadzi terapię rodzin, par oraz psychoterapię indywidualną dorosłych. Pracuje w Ośrodku Adopcyjnym w Białymstoku oraz w Młodzieżowym Ośrodku Konsultacji i Terapii w Białymstoku. Współpracuje z Podlaskim Stowarzyszeniem Rodzicielstwa Zastępczego i Adopcyjnego "Dać Nadzieję", od 4 lat prowadzi grupę wsparcia dla opiekunów zawodowych rodzin zastępczych. Posiada doświadczenie w zakresie problematyki trudnych zachowań dzieci i młodzieży z rodzin adopcyjnych. Ma przygotowanie do organizowania rodzinnych form opieki oraz do szkolenia kandydatów na opiekunów zastępczych i rodziców adopcyjnych.
7 lat związku bez ślubu